chciałbym iść tam
gdzie nigdy nie będę
gdzie rzeka w zakolu
odmienia abecadło oczekiwania
może zapłaczę nad zimną wodą
nad surowym brzegiem nadziei
chciałbym iść tam
gdzie ręce twoje naginają gałęzie
aby dotknąć gniazda myszołowa
gdzie kamienie obmyte rzeką
śpiewają ciche sonety
za oknem błękit nieba
i tęsknota która umiera
i śmiech niesiony wiatrem
iść tam...
gdzie nigdy nie dojdę